Drodzy uczniowie, osoby czytające właśnie ten post! Zwracamy się do Was z prośbą o oddanie głosu na projekt zgłoszony do konkursu "projekt z klasą" przez naszą szkołę. Liczymy na Wasze wsparcie i wspólnymi siłami postaramy się wygrać, bo jak nie my to kto?! ;)
Szczegóły i miejsce oddawania głosu znajdują się na stronie:
PROJEKT Z KLASĄ
ZOSTAŁO TYLKO 7 DNI, damy radę!
Dnia 1 grudnia odbyły się kwalifikacje do walki o tytuł Mistrzostw Opola w Piłce Siatkowej kobiet. Nasze dziewczyny uplasowały się na drugim miejscu w tabeli, co dało nam wejście do baraży, które odbędą się 10 grudnia (w środę) w hali sportowej LO VI. Eliminacje odbywały się w Publicznym Liceum Ogólnokształcącym Nr II w Opolu.
Pierwsze spotkanie zaczęło się od pojedynku naszej szkoły z faworytem grupy - LO II. W secie pierwszym zawodniczki podopiecznej Pani Aleksandry Maciąg zapewniły sobie sporą przewagę. Prowadziły 5:0, a następnie 7:2. Dalsza część seta była odrabianiem strat przez siatkarki z LO2. Set padł łupem przeciwniczek.
W drugim secie mogliśmy ujrzeć dobrą grę dziewczyn z LO2, które mocną zagrywką odrzuciły nasze zawodniczki od siatki, dzięki czemu stworzyły sobie dobre warunki do gry, wygrywając całe spotkanie. Ale warto pogratulować naszym siatkarkom za wolę walki i determinację w końcówce.
LO 2 - ZSZ nr 4 2:0 (25:20, 25:22)
Następny mecz rozgrywany był z przeciwniczkami z ZSZ Staszica. Nasze zawodniczki walczyły o być albo nie być w tym turnieju. Pierwszy set nie przysporzył żadnych problemów, wszystkie piłki wchodziły w pomarańczowe boisko przeciwniczek, każda dziewczyna z naszej drużyny dołożyła swoją cegiełkę. Drugi set już nie był tak spokojny jak pierwszy i już zanosiło się na tie-break, lecz nasze zawodniczki z chłodną głową i zdeterminowaniem dogoniły przeciwniczki, a nawet je przegoniły, wygrywając seta do 23.
ZSZ nr 4 - ZSZ Staszic (25:8, 25:23)
Gratulujemy dostania się do baraży i trzymamy mocno kciuki za wyjście z trudnej grupy!
Pierwsze spotkanie zaczęło się od pojedynku naszej szkoły z faworytem grupy - LO II. W secie pierwszym zawodniczki podopiecznej Pani Aleksandry Maciąg zapewniły sobie sporą przewagę. Prowadziły 5:0, a następnie 7:2. Dalsza część seta była odrabianiem strat przez siatkarki z LO2. Set padł łupem przeciwniczek.
W drugim secie mogliśmy ujrzeć dobrą grę dziewczyn z LO2, które mocną zagrywką odrzuciły nasze zawodniczki od siatki, dzięki czemu stworzyły sobie dobre warunki do gry, wygrywając całe spotkanie. Ale warto pogratulować naszym siatkarkom za wolę walki i determinację w końcówce.
LO 2 - ZSZ nr 4 2:0 (25:20, 25:22)
Następny mecz rozgrywany był z przeciwniczkami z ZSZ Staszica. Nasze zawodniczki walczyły o być albo nie być w tym turnieju. Pierwszy set nie przysporzył żadnych problemów, wszystkie piłki wchodziły w pomarańczowe boisko przeciwniczek, każda dziewczyna z naszej drużyny dołożyła swoją cegiełkę. Drugi set już nie był tak spokojny jak pierwszy i już zanosiło się na tie-break, lecz nasze zawodniczki z chłodną głową i zdeterminowaniem dogoniły przeciwniczki, a nawet je przegoniły, wygrywając seta do 23.
ZSZ nr 4 - ZSZ Staszic (25:8, 25:23)
Gratulujemy dostania się do baraży i trzymamy mocno kciuki za wyjście z trudnej grupy!
Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Mogliśmy zasmakować maltańskich przekąsek oraz dowiedzieliśmy się jak grupa uczniów spędziła praktyki zagraniczne. Zostały także wręczone przez panią Dyrektor certyfikaty udziału w projekcie. Nie będziemy przedłużać i zapraszamy na dwa krótkie wywiady z nauczycielami i galerię zdjęć.
Wywiad z panem Piotrem Wasikiem.
BIGOS: Jak Pan ocenia pracę uczniów w przygotowaniach do Dnia Maltańskiego?
Pan Piotr Wasik: Jak oceniam? Ja akurat tutaj ogarniam część gastronomiczną, więc nie do końca orientuję się jak to wygląda w całości. Wiem, że faktycznie są przygotowania na sali gimnastycznej, także zarówno będzie to z pewnością jakieś przedstawienie ogólnie Malty jako kraju, kuchni i z mojej strony jako gastronomia przygotowujemy poczęstunek dla uczniów. Takie charakterystyczne dania maltańskie jak krakersy z pastą z fasoli, ciasteczka z nadzieniem przyprawianym gałką muszkatołową. Także myślę, że jest to ciekawie zaprojektowany dzień.., że tak powiem można go ugryźć dzisiaj z różnych stron.
BIGOS: Czy uczniowie byli chętni do tego, żeby poznać przepisy stricte maltańskie, czy stawiali jakiś opór?
Pan Piotr Wasik: Nie, oporów nie mieli. Raczej podchodzą do tego otwarcie, chcą próbować nowych rzeczy, choć nie zawsze im smakują. W tym wieku często nasz smak nie jest na tyle wyczuty i jesteśmy przyzwyczajeni do tych kilku podstawowych smaków, których używamy i wtedy pojawia się coś nowego jak na przykład gałka muszkatołowa w deserze. Większość uczniów trąci taki smak.
I dzisiejszy dzień podsumowała także pani Marta Czochara.
BIGOS: Jak przebiegały przygotowania do Dnia Maltańskiego?
Pani Marta Czochara: Wszystko szło zgodnie z planem. Mieliśmy dużo rzeczy, które trzeba było ze sobą połączyć. Staraliśmy się wszystkim uczestnikom rozdzielić jakieś zadania, każda grupa musiała przygotować prezentacje, które oglądaliśmy dzisiaj. Pani Makos nadzorowała przygotowania od strony gastronomicznej przy czym troszkę pomagali uczniowie. Mieli własne pomysły co można przygotować i oczywiście klasy gastronomiczne to wszystko cudownie przygotowały.
BIGOS: Czy sądzi Pani, że wszystko tego dnia było dopięte na ostatni guzik?
Pani Marta Czochara: Myślę, że tak. Wszyscy cudownie się sprawili. Świetnie zostały przeprowadzone prezentacje. Nasi prowadzący również zrobili kawał dobrej roboty oraz całe wsparcie techniczne nie zawiodło. Myślę, że na gastronomi też się wszystko udało.
BIGOS: Jak Pani wspomina czas spędzony na Cyprze?
Pani Marta Czochara: Cudownie.
BIGOS: Czy nauczyła się Pani czegoś nowego?
Pani Marta Czochara: Jeśli chodzi o grupę cypryjską, to lekcje greckiego przeprowadzane były w szkole i w tych lekcjach brali udział tylko uczniowie. Natomiast jadąc już na lotnisko śpiewali nam wyuczoną grecką piosenkę. Nauczyli nas także podstawowych zwrotów. Jeśli chodzi o kulinaria to z panią Leśniak podglądałyśmy i smakowałyśmy potraw z restauracji, w której pracowali uczniowie.
Dziękujemy za wywiady i zapraszamy do galerii zdjęć:
Witamy bardzo serdecznie. Przygotowałyśmy dla Was ciekawą rozmowę z finalistami kulinarnego konkursu Katriną Panicz i Denisem Kołodziejczykiem. Myślę, że warto poświęcić chwilę uwagi i przeczytać, co mają do opowiedzenia nasi uczniowie. Zapraszamy!
BIGOS: Możecie opowiedzieć coś o sobie i konkursie, w jakim wzięliście udział?
Katrina i Denis: Nazywamy się Katrina Panicz i Denis Kołodziejczyk, chodzimy do Zasadniczej Szkoły Zawodowej im. Bronisława Koraszewskiego w Opolu, uczęszczamy do II klasy o profilu KUCHARZ. Wzięliśmy udział w konkursie pt. "GOTUJ LOKALNIE", który odbył się w Centrum Techniki Kulinarnej w Warszawie dnia 26-27 września 2014 r. W jury zasiedli: Jerzy Pasikowski (Szef Kuchni, Prezes Fundacji Klub Szefów Kuchni), Marcin Budynek (Szef Kuchni Akademia Kulinarna Marcina Budynka) oraz Tomasz Jakubiak (Szef Kuchni, dziennikarz kulinarny).
BIGOS: Czy nabraliście jakiegoś doświadczenia podczas konkursu, nauczyliście się czegoś nowego?
Katrina i Denis: Konkurs konkursem, zawsze czegoś nowego się dowiadujemy. Ważne jest tylko aby "ekipa", z którą pracujemy była zgrana (tak jak w Naszym przypadku), to chyba najcenniejsze i bardzo ważne.
BIGOS: Dlaczego wzięliście udział w tym konkursie?
Katrina i Denis: Była to dla Nas ogromna szansa, takiej jakiej nie można było przepuścić, a udział w konkursie miał nam pokazać jak umiemy gotować i czy nadajemy się na przyszłych kucharzy. Jednakże wciąż nad tym pracujemy i "idziemy" cały czas do przodu.
BIGOS: Czy był to Wasz pierwszy konkurs kulinarny, w którym wzięliście udział?
Katrina i Denis: Zdecydowanie tak, jednak niezmiernie się cieszymy, że to My zostaliśmy do niego wybrani.
BIGOS: Jak się wtedy czuliście, Wasze wrażenia?
Katrina i Denis: Dużo kosztowało nas to nerwów, stresu, narzekaliśmy, w niektórych momentach byliśmy zrezygnowani i chcieliśmy odpaść z tej "gry". Wrażeń było mnóstwo, jechaliśmy do stolicy zapoznać się w pewnym sensie z naszym przyszłym zawodem.
BIGOS: Znaleźliście się pośród 10 najlepszych zespołów kulinarnych w Polsce. Czy czujecie jakieś wyróżnienie?
Katrina i Denis: Jesteśmy dość skromnymi osobami, jednakże czujemy się wyróżnieni mogąc doświadczyć czegoś takiego. Dostać się z pośród 72 grup do najlepszej dziesiątki to zaszczyt. I nie liczy się wtedy nawet wygrana. Wygraną był już fakt, że zostaliśmy wybrani do tego konkursu.
BIGOS: Jak myślicie, czy wpłynie to na wasze doświadczenie życiowe?
Katrina i Denis: Mamy dopiero 17 lat, więc nie mamy o tym pojęcia, ale jakaś cicha nadzieja jest. Może akurat dać to jakiś plus w przyszłości.
BIGOS: Co oznacza dla Was osobiście wziąć udział w takiej imprezie?
Katrina i Denis: To motywacja i większa praca do tego co lubimy robić, czyli gotować. Z dnia na dzień pochłaniamy wiedzę na ten temat i uczymy się komponować potrawy, aby jak najlepiej wyglądały, smakowały i prezentowały się na talerzu.
BIGOS: Czy potraficie podsumować czas poświęcony przygotowaniom do konkursu?
Katrina i Denis: Trenowaliśmy dwa razy w tygodniu po 3-4 godziny lekcyjne przez półtorej miesiąca. Poświęciliśmy również jeden dzień praktyk i w restauracji za zgodą naszej szefowej mogliśmy ugotować nasze danie konkursowe wraz z deserem. Otrzymaliśmy także porady od kucharzy jak najszybciej i najwygodniej przygotować daną potrawę.
BIGOS: Kto przygotowywał Was do konkursu i na czym się najbardziej skupiliście?
Katrina i Denis: Głównie skupiliśmy się na tym, aby wyrobić się w czasie, by był dobry smak i było dobrze podane na talerzu. Do konkursu przygotowała nas pani Małgorzata Wrzód wraz z poradami od innych nauczycieli. Na konkurs wybrała się z nami pani Katarzyna Piskorska. Chcielibyśmy wszystkim zaangażowanym SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ za współpracę.
BIGOS: Czy możecie opisać atmosferę jaka panowała podczas finału?
Katrina i Denis: Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć! Poznaliśmy dużo osób. Zgraliśmy się tak, że mieliśmy odczucie, jakbyśmy znali się z nimi od dzieciństwa. Co do jury to bez zastrzeżeń. Byli bardzo uprzejmi, podchodzili do każdej grupy i z nią rozmawiali, pytali i nawet dawali dobre rady w niektórych momentach. A to, że nie znaleźliśmy się w pierwszej trójce to nic takiego. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, wygraną był już fakt, że zostaliśmy wybrani do konkursu.
BIGOS: Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych tak wspaniałych sukcesów! :)
Jak pewnie dało się zauważyć na naszym BIGOSie lubimy propagować szlachetne idee. I taką właśnie pragniemy Wam przedstawić, choć to żadna nowość nie będzie. Pewnie wiele słyszeliście, a tym bardziej widzieliście porozwieszane plakaty w całej szkole o akcji Góra Grosza.
Co możecie zrobić, żeby wesprzeć akcję? Zasady są proste. Wielu z Was pewnie narzeka na ciężki portfel, w którym aż roi się od przysłowiowych "żółciaków". Możecie przeznaczyć je na cel charytatywny, w którym zbierane są fundusze na pomoc dzieciom wychowującym się poza własną rodziną oraz dofinansowanie domów dziecka.
Kto może brać udział w tej akcji? Każdy, podkreślamy każdy! Nie ma ograniczeń wiekowych, liczą się miłe gesty i wzajemna pomoc. Organizatorem akcji jest klasa 1 TOT i to do niej należy składać zebraną sumę.
Dzięki temu odczujecie satysfakcję z udzielonej przez Was pomocy, a klasa - która uzbiera grosików najwięcej - wygra dyplom i dzień bez odpytywania i kartkówek. Gorąco zapraszamy do udziału w akcji, która trwa ona do końca listopada! ZOSTAŁO NIEWIELE CZASU!
fot. nettg.pl |
Kto może brać udział w tej akcji? Każdy, podkreślamy każdy! Nie ma ograniczeń wiekowych, liczą się miłe gesty i wzajemna pomoc. Organizatorem akcji jest klasa 1 TOT i to do niej należy składać zebraną sumę.
Dzięki temu odczujecie satysfakcję z udzielonej przez Was pomocy, a klasa - która uzbiera grosików najwięcej - wygra dyplom i dzień bez odpytywania i kartkówek. Gorąco zapraszamy do udziału w akcji, która trwa ona do końca listopada! ZOSTAŁO NIEWIELE CZASU!
fot. wiadomosci.ox.pl |
W naszej szkole zorganizowano dzień dla dzieci chorych na cukrzycę. Zaangażowanie i chęć pracy naszych uczniów sprawiła, że pociechom nie schodził uśmiech z buzi. Na wstępie mali goście otrzymali pudełeczka z niespodziankami w środku i wraz z rodzicami zasiedli przy stołach. Uczniowie naszej szkoły pilnowali, by nikomu nie burczało w brzuchu i nikt nie był spragniony.
I zaczęła się istna zabawa. Dzieci pod kierownictwem trzech uczennic nauczyły się kroków latyno-amerykańskiego tańca towarzyskiego o popularnej nazwie cha-cha (czyt. cza-cza). Zapytane o ocenę takich zajęć z uśmiechem odpowiadały, że jest "fajnie". W tym samym czasie w jednej z sal gastronomicznych można było stworzyć własnego tosta, bądź pieczone jabłko z farszem. Wszystko było nadzorowane przez kucharzy z naszej szkoły.
Porozmawiałyśmy z dwoma uczennicami Olą i Kaliną o reakcji dzieci na takie kulinarne spędzenie czasu i chętnie odpowiedziały: Jeżeli chodzi o dzieci to są naprawdę miłe i widać, że chcą współpracować. Na początku wykazywały nieśmiałość, ale z czasem przełamały się i poczuły mega frajdę.
Czas umilali także zwariowani klauni, którzy przedstawiali swoje sztuczki, jak i zadowalali dzieci dmuchanymi kwiatkami czy mieczami. Z nimi także zamieniłyśmy kilka słów. Zapytani o cel ich przybycia na to wydarzenie odpowiedzieli: dostaliśmy zlecenie, żeby rozdawać uśmiech dzieciom. Ich ulubiona sztuczka to: Jest ich sporo, ale najlepsze jest "łamanie zapałki pod chustką" i "magiczny sznurek". Klauni pochodzą z Fundacji "Dr Clown".
Na zakończenie Pani Dyrektor podsumowała pracę wszystkich uczniów, którzy w ten dzień stworzyli niesamowitą imprezę dla maluchów: Jestem bardzo zadowolona z pracy uczniów, wszystko przebiegło bardzo dobrze i pozytywnie. Szczególnie cieszy mnie to, że każdy potrafił się zgrać i współpracować z dziećmi.
Pragniemy także podziękować Karolinie Dziadkiewicz i Bartoszowi Dziedzicowi za zaangażowanie w prowadzeniu tej imprezy.
Redakcja także użyje pozytywnych słów, by ocenić to wydarzenie. Każdy spisał się na medal, mógł podzielić się z innymi swoim doświadczeniem kulinarnym jak i w niektórych przypadkach komunikatywnym. Dzieci zostały ciepło przyjęte przez nasz zespół, co dało się zauważyć w jednej z sal gastronomicznych, gdzie słynny Franek chciał się na okrągło bawić w kucharza.
I zaczęła się istna zabawa. Dzieci pod kierownictwem trzech uczennic nauczyły się kroków latyno-amerykańskiego tańca towarzyskiego o popularnej nazwie cha-cha (czyt. cza-cza). Zapytane o ocenę takich zajęć z uśmiechem odpowiadały, że jest "fajnie". W tym samym czasie w jednej z sal gastronomicznych można było stworzyć własnego tosta, bądź pieczone jabłko z farszem. Wszystko było nadzorowane przez kucharzy z naszej szkoły.
Porozmawiałyśmy z dwoma uczennicami Olą i Kaliną o reakcji dzieci na takie kulinarne spędzenie czasu i chętnie odpowiedziały: Jeżeli chodzi o dzieci to są naprawdę miłe i widać, że chcą współpracować. Na początku wykazywały nieśmiałość, ale z czasem przełamały się i poczuły mega frajdę.
Czas umilali także zwariowani klauni, którzy przedstawiali swoje sztuczki, jak i zadowalali dzieci dmuchanymi kwiatkami czy mieczami. Z nimi także zamieniłyśmy kilka słów. Zapytani o cel ich przybycia na to wydarzenie odpowiedzieli: dostaliśmy zlecenie, żeby rozdawać uśmiech dzieciom. Ich ulubiona sztuczka to: Jest ich sporo, ale najlepsze jest "łamanie zapałki pod chustką" i "magiczny sznurek". Klauni pochodzą z Fundacji "Dr Clown".
Na zakończenie Pani Dyrektor podsumowała pracę wszystkich uczniów, którzy w ten dzień stworzyli niesamowitą imprezę dla maluchów: Jestem bardzo zadowolona z pracy uczniów, wszystko przebiegło bardzo dobrze i pozytywnie. Szczególnie cieszy mnie to, że każdy potrafił się zgrać i współpracować z dziećmi.
Pragniemy także podziękować Karolinie Dziadkiewicz i Bartoszowi Dziedzicowi za zaangażowanie w prowadzeniu tej imprezy.
Redakcja także użyje pozytywnych słów, by ocenić to wydarzenie. Każdy spisał się na medal, mógł podzielić się z innymi swoim doświadczeniem kulinarnym jak i w niektórych przypadkach komunikatywnym. Dzieci zostały ciepło przyjęte przez nasz zespół, co dało się zauważyć w jednej z sal gastronomicznych, gdzie słynny Franek chciał się na okrągło bawić w kucharza.
A TERAZ ZAPRASZAMY NA ZDJĘCIA Z TEJ IMPREZY: