Praktyki na Malcie - jak to naprawdę było?

12:49







  


Dotyczy  realizacji  Programu Leonardo da Vinci  będącego częścią Programu „Uczenie się przez całe życie”

Tytuł  projektu: Dobre tradycje maltańskich hotelarzy i restauratorów naszym wzorem działania – Good traditions of Maltese hoteliers and restaurateurs our model of operations
Numer projektu – 2012-1-PL1-LEO01-27802



Drugi wywiad przeprowadziłyśmy z uczniami klasy trzeciej: Agatą Senderską, Robertem Kokotem, Markiem Widziakiem i Jarkiem Liśkiewiczem.

Jak pracowało Wam się na Malcie? Praca była ciężka, ale przyjemna, ludzie mili. Bardzo fajnie, godziny pracy były akurat odpowiednie, pracowałem albo rano albo wieczorem, pół dnia miałem dla siebie. W pracy wszystko mi pokazali, z językiem też problemów nie było. Mi się pracowało fajnie, tryb pracy mi się podobał, dlatego, że przychodziłem o dziewiątej, kończyłem o piątej, ale pracy nie było zbyt dużo. Dostawałem listę, którą miałem wykonać… Było fajnie.

Czego nauczyliście się pracując na Malcie? Na pewno pokory. *śmiech* Robić ślimaki. *śmiech*Robić pizzę i pasty. A ja smażyć królika. *śmiech*

Czyli pracowaliście jako kucharze? Tak, jako kucharze. Ja pracowałam na sali.

Jak bardzo wymagający byli pracodawcy? Na pewno chcieli, żebyśmy się nauczyli nowych rzeczy, żebyśmy po prostu nie ograniczali się do zwykłych czynności. Ale nacisków nie było, że musimy coś, to i to robić. Mieli nadzieję, że nieraz sami się czymś wykażemy.

A czy mieliście jakieś trudności z porozumiewaniem się po angielsku? Nie, żadnych. Oni też nie mówią najlepiej, więc… Oni mają swój maltański, więc po angielsku mówią podobnie, jak my. Miałem czarnoskórego mężczyznę na kuchni, którego uczyłem angielskiego. Z dziewczynami miałyśmy problem, ponieważ miałyśmy Francuza, który jak mówił po angielsku to był nie do zrozumienia.

Jak porównacie polskie praktyki z zagranicznymi?
Nie porównamy. Bez porównania. *śmiech*

Jacy są ludzie na Malcie? O Jezu, świetni! Są super! Mili, uprzejmi, pomocni, rozmowni, uśmiechnięci, nie narzekają.

Czego dowiedzieliście się o tamtym stylu życia? Jest bardzo imprezowy i napięty. 
Słyszałyśmy, że byliście na karaoke? Tak. Na Malcie nie istnieje coś takiego jak spóźnienie. Nie, oni są tam w stanie przyjść dwie godziny po czasie i nie nazwą tego spóźnieniem. 
Serio? No, to nieźle. Co proponujecie do zwiedzenia na Malcie? Na pewno wyspę Gozo, Comino, Blue Lagoon, Azure Window i Blue Grotto. I Vallettę. I kościoły też, po drodze, bo jest ich aż 365.

Jakie były wymogi dostania się na Maltę? Język. Trzeba było przejść rozmowę, trzeba było mieć dobre zachowanie, świetną frekwencję, brano pod uwagę opinię nauczycieli i dobrze jest być aktywnym, wykazać się czymś. Tak, trzeba udzielać się w życie szkoły.

Jakie rady dalibyście przyszłym praktykantom?
Nie przejmujcie się. Nie ma się czego bać. Starajcie się z całych sił. Jest to coś, co wykonujecie, co lubicie robić, więc nie będzie żadnego problemu.

Co sądzicie o tym projekcie? Jest bardzo dobry. Bardzo dobry! Świetny projekt! Daje możliwość rozwoju. Tak, zdecydowanie.

A jak Wam się udała podróż? Lecieliście samolotem, był to Wasz pierwszy raz? Dla niektórych tak. Nie baliście się? J Nie, nie było tak źle. J Nie, spokojnie było.

Czy wrócilibyście na Maltę? Tak! Od razu. Kiedy jedziemy? Jutro? Nie ma sprawy!

Wszyscy dostaliście propozycje pracy? Tak, większość osób dostała taką propozycję. 
I macie zamiar do tego wrócić? Tak, jeśli będziemy mieć taką możliwość.

A czy pracodawcy płacili Wam za pracę?  Dostaliśmy kieszonkowe. Tak, to również zależało od pracodawcy, niektórzy dostali wynagrodzenie. Zazwyczaj kelnerzy dostawali pieniądze z napiwków. Tak, ale tylko w niezależnych restauracjach, nie w takich hotelowych.

Czy pracodawcy się na Was skarżyli? Nie, właśnie nie. Podobno byliśmy jedną z lepszych grup. Ogólnie to nas chwalili. Nie chcieli nas puścić do domu J

A jak oceniacie swoje miejsca pracy? Bardzo dobrze. Świetnie. Uczyli mnie ludzie bardzo pomocni, wyluzowani, nie było napięcia w pracy, że na przykład nie rozumiałem czegoś językowo czy nie wiedziałem jak coś zrobić – wszystko mi pokazali, wytłumaczyli. Było super! Dokładnie, mi też się bardzo podobało i nie chciałbym nigdzie indziej mieć praktyk, tylko tam.

Czy będziecie wykorzystywać zdobyte tam doświadczenie w Polsce? Czy, przykładowo, w domu przyrządzicie sobie królika z pomarańczą na obiad? Część na pewno. Część z tego przyda nam się tutaj. Sama organizacja tych wielkich hoteli też jest świetnym doświadczeniem, fajnie to wszystko zobaczyć.

A jakie macie plany na przyszłość? Jezus Maria, nie mam pojęcia! *śmiech* To jest ciężkie pytanie. Tak, nie damy rady na nie odpowiedzieć.



I taką wesołą puentą zakończyłyśmy nasze wywiady. Serdecznie dziękujemy Pani Kazkiewicz-Hamblen i uczniom za to, że zgodzili się z nami porozmawiać. Życzymy Wam więcej takich wspaniałych przygód w przyszłości!




Redakcja BIGOSu

0 komentarze