Wyniki konkursu literackiego na recenzję "Kamieni na Szaniec"
07:33
Z przyjemnością ogłaszamy, że uczeń I klasy hotelarskiej w naszej szkole, Michał Frimark, zajął drugie miejsce w kategorii szkół ponadgimnazjalnych konkursu literackiego na recenzję filmu "Kamienie na Szaniec" organizowanego przez Pedagogiczną Bibliotekę Wojewódzką w Opolu.
Pełne wyniki konkursu możecie zobaczyć tutaj.
Uroczyste wręczenie nagród odbyło się 29 kwietnia 2014 roku o godzinie 12.00 w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Opolu.
Zapraszamy do przeczytania recenzji Michała:
Niestety „na
śmierci idą po kolei…”
Film "Kamienie na szaniec", bo o nim mowa, to
epizod w historii polskiego kina nie taki znowu najgorszy, ale też nie
zachwycający. Powodów jest kilka. Po
pierwsze - jak sądzę - celowo wybiórcza [wobec znakomitej kultowości
pierwowzoru literackiego] realizacja zamysłu artystycznego reżysera - Roberta Glińskiego. Artysta: ma prawo.
Widz: może czuć niedosyt.
Po drugie: przy krótkawa wizja nie oddaje w pełnym wymiarze
barwnych osobowości głównych bohaterów. Osoby oglądające ten film, a nie mające żadnego kontaktu z jakże świetną pierwotną wersją
Aleksandra Kamińskiego, nie są w stanie odnaleźć się sprawnie w zagmatwanej
fabule. A wszystko dlatego, że ta skupia się jedynie na akcjach "małego
sabotażu". Całość zaś konsekwentnie zmierza do przewidywalnego punktu
kulminacyjnego czyli akcji pod Arsenałem.
Po trzecie [oddając honor] należy jednak bezsprzecznie
stwierdzić, że twórcom udało się najpełniej pokazać wielką przyjaźń i poświęcenie
naszych harcerzy, ich heroiczną walkę z okupantem, zarówno przed, jak i po
aresztowaniu Jana Bytnara. Jest to bodajże najbardziej pozytywny aspekt całej
ekranizacji. Robi autentyczne wrażenie. Porusza i buduje jednocześnie. Taka
prawda potwierdza niezłomność wartości, w które wierzyli.
Elementem równie pozytywnym, a ukazanym tutaj w wiarygodny i
bardzo dobry sposób jest niezłomna postawa "Rudego" skonfrontowana z przesłuchującymi go
funkcjonariuszami Gestapo. Pomimo okrutnych metod przesłuchania stosowanych
przez niemiecką tajną policję Janek pozostaje nieugięty. Jest prawdziwym
bohaterem. Takim, którego potrzebuje młody człowiek.
I jeszcze jedno: ponieważ lubię kino precyzyjne, to uważam, że wiele szczegółów wymaga dopracowania. Przede wszystkim oczekiwałbym uzupełnienia. Wątki wycięte są bardzo
niefortunnie. Mam tu na myśli chociażby marzenia chłopaków, ich dalekosiężne
plany związane z przyszłością , które rodzą się w ich głowach podczas pierwszych,
ciepłych, sierpniowych dni oraz początkowe miesiące wojny widziane z ich
perspektywy. Taka perspektywa znacząco poszerza semantykę naszej percepcji,
ukonkretnia obszar doznań, a dzięki temu można by znacznie lepiej zrozumieć i – co
ważniejsze - poczuć wartości i ideały, którymi
kierowali się bohaterowie w późniejszych latach wojny. Perspektywa
byłaby wówczas pełniejsza. Brakuje mi także kilku ciekawych i jakże efektownych
akcji z ich udziałem, jak wysadzenie pociągów z
amunicją podczas nocy sylwestrowej czy akcja w Celestynowie.
Mam wrażenie, że ten staranny plastycznie obraz rozminął się
z historią. Poszatkował emocjonalne portrety harcerzy i wykrzywił „gębę”
przekazu. Młody widz oczekuje prostoty i jednoznaczności. Nawet w wersji zacnie
skróconej nie może brakować istoty rzeczy. A przynajmniej nie powinno.
Redakcja BIGOSu
0 komentarze