Wywiad z Małgosią Fortuną-Ptasiewicz

23:51



W miły, czwartkowy poranek udałyśmy się z Małgosią z klasy 1TOT/TH na miłą pogawędkę na temat jej pasji - pisania. Zapraszamy Was do zapoznania się z tym, jak przebiegała nasza rozmowa:

BIGOS: Dlaczego chcesz pisać książkę?
Gosia: W sumie to tak... zaczęło się w pierwszej klasie gimnazjum. Po prostu chciałam stworzyć coś własnego, taki mój świat. Coś innego trochę. Tak po prostu pasja, hobby.
BIGOS: A skąd czerpiesz wenę, żeby to wszystko pisać?
Gosia: To jakoś tak samo przychodzi, w pewnym momencie wszystko przychodzi Ci do głowy i tak piszesz, piszesz, piszesz. Chęć do pisania przychodzi znienacka, czasami coś mi się przyśni, różnie to bywa.
BIGOS: Dlaczego taki tytuł - Wybrańcy Księżyca: Zapomniane Sny?
Gosia: Samo to się jakoś nasunęło. Chciałam, żeby tytuł przyciągnął czyjąś uwagę swoją tajemniczością. Ale problem mam z pierwszą książką. Nie wiem, jaki nadać jej tytuł, jak na razie mam tylko imię głównej bohaterki.
BIGOS: A jak się nazywa?
Gosia: Inez.
BIGOS: A jak Twoi rodzice reagują, czy czytają tą Twoją powieść?
Gosia: Tato cieszy się, a mama czytała i uważa, że idzie mi całkiem nieźle. Ale z reguły wysyłam nowe materiały znajomym, żeby nie zaszokować moich rodziców moją wyobraźnią!
BIGOS: W którym momencie pisania książki stwierdziłaś, że to już czas powiedzieć o niej swoim rodzicom?
Gosia: Najpierw trzymałam to dla siebie, na początku niby coś tam pisałam, nagle traciłam wenę i nie pisałam. Powiedziałam im jakoś w tamtym roku.
BIGOS: Długo już piszesz?
Gosia: Wszystkie zaczęłam w tym roku.
BIGOS: Dwie naraz, nie mylisz się czasami?
Gosia: Nie. To jest tak, jedną zaczęłam i straciłam do niej wenę. Przyszedł pomysł na drugą i pisałam, a jak straciłam pomysł na drugą to wracałam do pierwszej.
BIGOS: Obie te książki mają podobną tematykę, czy są różne?
Gosia: Są różne. Obie są fantastyczne, ale to są dwa różne światy.
BIGOS: A mogłabyś mniej więcej opisać co znajduje się w tych książkach i o czym one mówią?
Gosia: W pierwszej z nich jest tak, że główna bohaterka idzie do szkoły specjalnej dla ludzi, którzy posiadają dary. Wody, ognia, ziemi, powietrza i światła. W tym też uzdrawiania. Będzie musiała uratować cały świat, bo zagraża mu kobieta, która po utracie rodziców mści się na wszystkich. Nie chcę, żeby to było wszystko przesłodzone - zamiast gorącej miłości, na początku powieści dwoje głównych bohaterów łączy… wiele kłótni. Ale to nie znaczy, że nie wplotę do tej historii kilku wątków miłosnych. A druga książka jest o Szkarłatnym Zakonie, który walczy. Jednym z bohaterów będzie Szkarłatny Książę, ale nie wiem jak go opisać. I też jest dziewczyna, która nie miała rodziców, była w domu dziecka i poszła do zakonu.. takiego też z mocą, tylko że księżycowego światła. A też jeszcze nie do końca wiem, do czego to zmierza…
BIGOS: A czerpiesz inspirację z książek lub filmów, by dodać coś do swojej powieści?
Gosia: Staram się nie naśladować nikogo. Jak już coś oglądam to właśnie staram się, żeby to nie wyglądało tak samo, by było to coś zupełnie innego.
BIGOS: Czy masz swoich ulubionych pisarzy?
Gosia: Konkretnie nie mam, ale czytam dużo książek, najchętniej amerykańskich autorek. Na przykład Naznaczoną Kristin Cast, Miasto Kości, a także Dary Anioła. Ogólnie to nie mam ulubionych autorów, tak dużo książek przeczytałam, że trudno mi kogokolwiek wymienić.
BIGOS: A ktoś Ci pomaga, wspiera w kontynuowaniu tych historii?
Gosia: Słucham opinii ludzi i poprawiam, jeśli coś nie pasuje. Głównie to wszystko płynie z mojej głowy. Nikt jakoś nie „wtrąca się” do tego, co piszę.
BIGOS: A co z tymi ilustracjami?
Gosia: Koleżanka narysowała znak zakonu do drugiej książki, a na razie to wątpię, żeby próbowała namalować jakieś postaci. Ja robię opisy postaci takie, żeby nie narzucać nikomu, jak to wszystko ma wyglądać. Żeby czytelnik sam ruszył trochę głową.
BIGOS: A masz takie jakieś plany na przyszłość z wydawaniem książki? Chciałabyś, żeby one zaistniały na rynkach polskim, bądź zagranicznym?
Gosia: Chciałabym, ale to nie jest taki główny tor tego, co chciałabym robić, nie do końca jestem jeszcze tego pewna. Nie zawsze daje się przebić, zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, że nie wyjdzie… Jak na razie postrzegam to jako moje hobby.
BIGOS: Współpracujesz z jakimiś wydawnictwami, żeby pokazywać im swoje prace?
Gosia: Jeszcze nie. Mam zamiar, jak już będę miała dużą część materiału, wtedy dopiero pójdę z tym do kogoś.
BIGOS: Jak wygląda Twoja rutyna? Czy siadasz przed komputerem i piszesz, czy włączasz sobie muzykę, czy zapalasz świeczki, czy może coś jeszcze innego?
Gosia: Siadam przed komputerem, słuchawki na uszy, butelka wody i mnie nie ma. Nie wiadomo, co by się działo, ja i tak nic nie słyszę, bo słucham muzyki i po prostu jak się zakopię to raz.
BIGOS: Czy Twój nastrój wpływa na historie, które piszesz?
Gosia: Staram się trzymać jeden ton, żeby czytelnik się nie zgubił. Staram się unikać sytuacji, w których nagle zabijam wszystkich bohaterów, a później zaczyna się melancholia i wszystko jest już dobrze. Nie, gdy jestem zdenerwowana, najpierw próbuję się uspokoić i staram się utrzymać równy ton.
BIGOS: Czy do książek wprowadzasz swoje doświadczenia życiowe, czy raczej próbujesz coś całkiem nowego?
Gosia: W pierwszej książce staram się zawrzeć trochę własnych przeżyć, na przykład jak mam styczność z różnymi osobami, wtedy też staram się wpleść takie postacie do książek. Jakieś złe osoby, dobre… Czasem napomknę o czymś, co sama przeszłam, ale nie zawsze wychodzi.
BIGOS: Co uważasz za największy problem przy pisaniu książki?
Gosia: Największym problemem jest czas. Już dawno miałabym o wiele więcej napisane, gdyby nie jego brak. Przyjeżdżam do domu i mam naprawdę mało czasu, wstaję bardzo wcześnie i muszę być wyspana, więc czasem mam po prostu taką wenę, że piszę, piszę, piszę trzy godziny i nagle patrzę na zegarek i stwierdzam, że „nie, już muszę iść spać”, ale i tak jestem zła, bo nie mogę zasnąć bo mam za dużo rzeczy na głowie, dużo pomysłów do zapisania...
BIGOS: Jakiego języka używasz przy pisaniu książki? Bardziej formalnego czy potocznego?
Gosia: Piszę tak, jak dzisiejsza młodzież mówi. Staram się używać ciekawych, krótkich, żartobliwych sformułowań.
BIGOS: Czy przyjaciele pomagają Ci pisać?
Gosia: Ci, którzy czytali to tak. Starają się mi pomóc jak mam jakiś problem z nazwą czegoś, jakiegoś miejsca, albo opisem postaci, wtedy zawsze ich pytam i zawsze mi pomagają. Urządzamy burzę pomysłów i zawsze skorzystam z ich pomocy.
BIGOS: I tradycyjnie z przodu książki będzie „Podziękowania dla...” (śmiech)
Gosia: Tak, dokładnie (śmiech) I, na przykład, miałam problem z imieniem dla drugiego bohatera, więc pięć dziewczyn wysłało mi długie wiadomości  z imionami i wybrałam.
BIGOS: A jakie wybrałaś?
Gosia: Soren.
BIGOS: Czy w książce wszystko jest bardziej fantastyczne czy raczej przypomina rzeczywistość?
Gosia: Niektóre momenty będą takie rzeczywiste, na przykład sierociniec, w którym znajdowała się główna bohaterka. Staram się także wymyślać coś nowego, opisywać swój własny świat.
BIGOS: A masz już jakiś zarys historii czy po prostu piszesz?
Gosia: Ogólnie mam już wszystko w głowie. U mnie to się pojawia niczym w filmie. Widzę wszystko ale czasami mam problem z przelaniem tego na papier. Opis wszystkich miejsc i postaci zajmuje najwięcej czasu.
BIGOS: Załóżmy, że książka już została wydana. Boisz się krytycznej lub świetnej opinii?
Gosia: W dobrą stronę byłabym zaskoczona, a w złą to w sumie nie byłabym tak bardzo zszokowana, bo w końcu jestem amatorem. Wiadomo, że nie będzie wszystko tak wyszlifowane jak u innych autorów, ale będę się cieszyła z każdej opinii, bo pokaże mi ona, co mam dopracować, a co jest dobre i mam to zostawić. Zależy mi na każdej opinii.
BIGOS: Czy przy wysyłaniu znajomym swoich rozdziałów prosisz ich o szczerą opinię?
Gosia: Za każdym razem proszę, żeby mówili wszystko co im nie pasuje, bo zawsze jest to dla mnie sygnałem, że mam coś zmienić. Że coś nie gra. Jak najbardziej oczekuję szczerości.
BIGOS: Czy w trakcie lekcji nachodzi Cię wena? Co wtedy robisz?
Gosia: Jak przychodzi wena, to nie umiem się na niczym innym skoncentrować. Czasami coś chcę napisać, ale po dziesięciu minutach szybkiego pisania boli mnie ręka i nie daję rady kontynuować. Poza tym moja klasa przywołuje mnie na ziemię. Ale staram się zapamiętać to, co powstało mi w głowie i potem w domu szybko to zapisać.
BIGOS: Czy to pierwszy raz jak próbujesz napisać książkę?
Gosia: Próbowałam już wiele razy, ale po prostu z tego, co przeczytałam ostatnio, to co pierwsze w życiu napisałam to uznałam „Matko Boska… co to jest!!” (śmiech)
BIGOS: A ile miałaś wtedy lat?
Gosia: To była pierwsza klasa gimnazjum. Dużo tego napisałam, ale to były bardziej opowiadania niż powieści.
BIGOS: A jak jesteś odbierana wśród obcych osób?
Gosia: Moja klasa na początku nie wiedziała, że piszę. Dowiedzieli się, jak w szkole dostałam wenę i przed lekcją pisałam. Ktoś wziął sobie tamtą kartkę i przeczytał. Wtedy dowiedziała się cała klasa, pani Duszak i tak się rozeszło. Ale nie byli tym jakoś tak strasznie zszokowani.
BIGOS: Jakiej muzyki słuchasz?
Gosia: Głównie to metalu, ale to różnie bywa. To, co czasami wpadnie mi w ucho. Raz jest spokojnie, a raz jak jestem nabuzowana i piszę to lubię jak ktoś krzyczy.
BIGOS: Masz jakiś pomysł na inną książkę?
Gosia: Na razie nie, skupiam się na tych dwóch.
BIGOS: Lubisz chodzić do teatru, kina czy na jakieś wystawy?
Gosia: Lubię chodzić do kina, ale na coś naprawdę ciekawego. Jak leci coś nowego, a nie piąta woda po kisielu i znowu nie wiadomo, o co chodzi. Byłam także w operze na Czerwonym Kapturku. Podziwiam takich artystów, bo trzeba mieć naprawdę głosisko, żeby tak śpiewać.
BIGOS: Jakie są jeszcze Twoje zainteresowania?
Gosia: Lubię rysować, słuchać muzyki, lubię grać w siatkówkę.
BIGOS: Jakie masz nastawienie do ludzi? Oceniasz ludzi po wyglądzie?
Gosia: Ja mam taką zasadę, że nigdy nie oceniam ludzi po wyglądzie. Najpierw podchodzę, jeżeli ta osoba chce rozmawiać to rozmawiamy, a dopiero po tym jak poznam tą osobę to mogę ocenić czy chcę mieć z nią do czynienia. Ocenianie ludzi na pierwszy rzut oka bardzo często jest mylne.
.
BIGOS: Która pora roku daje ci dużą motywację do pisania?
Gosia: Wydaje mi się, że właśnie jesień, zima. Wtedy jest najwięcej przemyśleń i nie ma się co robić.
BIGOS: Twoje powieści są mroczne czy raczej starasz się dodać im trochę koloru?
Gosia: Głównie są mroczne, tajemnicze, ale staram się w niektórych momentach je rozświetlać. Tu nie chodzi o to, żeby wszystko było „żałobne”.
BIGOS: Masz jakieś kopie zapasowe? Pilnujesz tego?
Gosia: Oczywiście. Gdybym to straciła to byłaby wielka kicha. Pocieszające jest to, że ci którzy to czytali mają to u siebie, więc w razie jakiegoś wypadku ciągle miałabym dostęp do całego materiału.
BIGOS: Wracając do książki, jesteś zdeterminowana, żeby wydać tą książkę? Bo na przykład J. K. Rowling próbowała siedem razy wydać Harry’ego Pottera i w końcu udało się jej to między innymi dzięki jej wytrwałości.
Gosia: Jeśli ją napiszę i ludzie, którzy ją przeczytają, ocenią ją pozytywnie, to będę starała się wydać chociaż jeden tom. Ale to też nie tak na gwałt, żeby terroryzować wszystkich. Znajdzie się jakiś sposób
BIGOS: Boisz się, że ktoś wykorzysta Twój talent i pracę i ukradnie Twoje dzieło?
Gosia: Boję się tego jak każdy, ale to chyba nie jest jakiś paraliżujący stres. Dopóki nie jest wydana, nie mam nic przeciwko, żeby ktoś sobie wspomógł pisanie. Ale nie będę dopuszczała do tego, żeby ktoś „zżynał” wszystko. Dlatego też mam opory przed zakładaniem bloga. Jak tam wszystko umieszczę to kogoś może najść ochota i ściągnie wszystko zamieniając tylko imiona.
BIGOS: Jak, w kilku słowach, określiłabyś, czym jest dla Ciebie pisanie?
Gosia: Jest przyjemnością. Pozwala mi się odstresować, wyłączyć.


 Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do dalszego czytania naszych postów!
Redakcja BIGOSu

1 komentarze

  1. Interesujące osobowości zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia. Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział "Wybrańców księżyca"

    OdpowiedzUsuń